wtorek, 22 lutego 2011

Jak To Sie Robi W Szkocji (Burke And Hare)








Trup na lekko
Jest to komedia z rodzaju czarnych – opowiada bowiem o dwóch nieudacznikach, którzy w XIX-wiecznym Edynburgu sprzedają trupy na sekcję zwłok lekarzowi, by się dorobić. Interes toczy się szybko, Burke poznaje piękną aktorkę i funduje jej przedstawienie Makbeta, w trupi interes wplątuje się lokalny „mafiozo” domagający się procentów z zysków, a sprawą zaczyna się interesować lokalna policja. Wszystko to zrobione jest całkiem zgrabnie, ale większych uniesień nie doświadczymy.

Simon Pegg
Nie zwrócilibyśmy uwagi na ten film gdyby nie Simon Pegg, który gra tutaj jedną z głównych ról. Jeśli go nie znacie, to polecamy zacząć od serialu „Spaced” oraz „Shaun Of The Dead”.  Obydwie pozycje są dla nas już kultowe i odświeżamy je sobie regularnie. A dalej to już próbujcie wszystko, zapewniamy, że oczywiście ma on lepsze i gorsze filmy, ale żaden nie jest totalną porażką. (Jeszcze w tym tygodniu zobaczymy „Paula” – najnowszy film z Peggiem).

I reszta
Simon Pegg to nie jedyny znany aktor - mamy tam jeszcze: Andy Serkisa (znanego z roli Smeagola we "Władcy Pierścieni"), Islę Fisher (córka-nimfomanka w komedii "Wedding Crashers"), oraz często występującą z Peggiem Jessicę Haynes. A całość wyreżyserował  John Landis (ten od "Blues Brothers"). W dodatku na drugim plenerze z pewnością zobaczycie wiele znanych twarzy, więc nie jest najgorzej. 

Jest ok
I najgorzej nie jest też z samym filmem. Chociaż trup ściele się gęsto, nie jest brutalnie i kiczowato. Mocne aktorskie kreacje, plus pełen wachlarz przerysowanych postaci podany w lekkiej atmosferze szkockiego humoru, tworzy niezłą mieszankę. Jednym słowem niewymagająca rozrywka dla trochę bardziej ambitnego widza. Aż tyle i tylko tyle. Nie wybuchaliśmy donośnym rechotem podczas seansu, ale w końcu kilkanaście morderstw ukazanych w filmie zdarzyło się naprawdę (historia tutaj). 

I pointa
Obejrzenie tego filmu na pewno złym pomysłem nie jest. Nie spodziewajcie się jednak czerwonego poziomu zadowolenia, bo jest to jeden z tych filmów, które lepiej się wspomina niż ogląda.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz