wtorek, 22 lutego 2011

Tyłek Prawdziwego Kosmity (Paul)







Alien po brytyjsku w Ameryce
Przed nami film o kosmitach. Inny film o kosmitach, dodajmy. Autorstwa jednego z naszych ulubionych duetów ostatnich lat: Nicka Frosta i Simona Pegga („Shaun Of The Dead” oraz "Hot Fuzz”). Panowie się starzeją , ale na filmie włosy im urosły, a oni wcielili się w przerośniętych nerdów (po naszemu jajogłowych), nieźle szurniętych na punkcie kosmitów, komiksów i kultury sci-fi (w sumie nie różni się to od stanu faktycznego, jeśli poczytać z nimi trochę wywiadów). Nie kontynuują oni więc gorowych klimatów z dwóch poprzednich wspólnych filmów, tylko ruszają do Ameryki spędzić weekend na Comic-Conie, oraz przejechać pół Stanów odwiedzając najsłynniejsze miejsca związane z UFO (np. Area 51). No i oczywiście przeżyją przygodę swego życia.

W piętnastej minucie seansu...
...spotykają kosmitę. I jest to najbardziej typowy kosmita jakiego możecie sobie wyobrazić (zobaczcie plakat), ale tylko z zewnątrz. Bo poza tym gębę ma niewydarzoną, maniery nie najlepsze i musi uciekać z naszej planety, ponieważ wredni naukowcy chcą go pokroić i zbadać jego mózg.  I zbiegiem okoliczności trafia na... zgadliście! – naszych głównych bohaterów. W trójkę wyruszają na długą podróż w kempingowym busie, z agentami w czarnych marynarkach na karku. Niedługo dołączy do nich zabobonna katoliczka (jak zwykle świetna Kristen Wiig – nic nie poradzimy, uwielbiamy ją w Saturday Night Live), w pogoń ruszy też jej jeszcze bardziej zabobonny ojciec i do końca filmu będziemy oglądać na ekranie zabawę w kotka i myszkę. Dodamy tylko że na finał, załoga tworząca „Paula” zaserwowała nam niezłą niespodziankę – tylko powiemy, że każdy, nawet niedzielny, fan kina uśmiechnie się szeroko i pogratuluje twórcom pomysłu.  

Inteligentny slapstick
Rodzaj komedii serwowanej przez duet Pegg/Frost określilibyśmy właśnie jak śródtytuł tego akapitu. Z jednej strony, mamy istną kopalnię odniesień dla fanów popkultury sci-fi (np. słynna melodia z baru „Gwiezdnych Wojen” grana w burackim barze w filmie), a z drugiej, humor dość niski (agent próbujący moczu). Obie rzeczy przeplatane są jednak z wyczuciem i talentem i najważniejsze - wychodzi to śmiesznie.

Rogen tego nie popsuł
Bawiliśmy się świetnie, nie ma co dłużej ukrywać. (Nawet irytujący ostatnio Seth Rogen w roli Paula wypadł całkiem przyzwoicie). Powiemy nawet więcej - czekaliśmy na tak dobrą komedię całkiem długo. Brawo!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz