wtorek, 15 lutego 2011

Sekrety w wannie (The Resident)









Nowy, stary psychol
„The Resident” to thriller psychologiczny. Coś między "Sliver " a "Psycho" (chociaż A. Hitchcock musi przewracać kości w piachu słysząc to porównanie. I wcale mu się nie dziwimy (jeśli mógłby przewracać kości w piachu oczywiście).

Fabuła
Pani lekarka Juliet Dermer (jedyna osoba warta uwagi - Hilary Swank) po nieszczęśliwie przerwanym związku, poszukuje mieszkania i trafia do, wydawałoby się, idealnego miejsca, gdzie czarujący landlord daje jej nie tylko dobrą cenę, ale zdaje się być materiałem na coś więcej niż landlord. Niestety okazuje się, że jest on skończonym psycholem, fanatycznie pożądającym Juliet i nie cofający się przed niczym, by usunąć wszystko/wszystkich stojących na drodze do zgrabnej pani doktor. A wykorzystuje do tego stary budynek, gdzie ukrywając się w zakanarkach' obserwuje i ingeruje w życie nowej lokatorki. 

Who's your grandaddy?
Znacie pewnie przypadki, w których despotyczne matki wychowywały seryjnych morderców, sadystów czy innych zwyrodnialców? W tym filmie taką rolę spełnia despotyczny dziadek (Christopher Lee). Sam psychol stracił wiele w naszych oczach gdy podniecił się myjąc zęby szczoteczką do zębów należącą do podmiotu jego obsesji, a potem dotykał się sprośnie w jej wannie. 

Nie tym razem
Czas na dobre psychologiczne kino na pewno nie minął, ale "The Resident" jest jego najgorszym z możliwych ambasadorów. Banalne środki, wprost z podrzędnych horrorów, budujące napięcie (przysłowiowy wyskakujący trup z szafy), fatalne nakreślenie bohaterów (nawet nie za bardzo polubiliśmy lekarkę), za dużo momentów WTF (np. za każdym razem jak na ekranie pojawia się Christopher Lee) oraz mało wiarygodna historia - czynią z tego obrazu trzecioligowy spektakl. Z pewnością nie warto wybierać się do kina (jeśli w ogóle ktoś zechce dystrybuować to coś w naszym kraju).

Wujek dobra rada
W trzydziestej minucie reżyser odkrywa przed nami wszystkie karty, pokazując jak świrnięty landlord zakradł się w życie Pani Dermer (okazuje się, że nie przypadkowo znalazła się w tym mieszkaniu) i cały czar niepewności znika jak przedziurawiony balon. Nieładnie. Radzimy powstrzymać się od takich awangardowych narzędzi na przyszłość. Zwłaszcza jeśli robi się thriller.


PS. Oczywiście, że partnerem Hilary Swank nie jest Robert Downey Jr. Ale nie mówcie, że nie są z tego samego DNA.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz